PKB w 2018 wzrosło o 5,1 proc., co daje wynik lepszy niż w roku poprzednim, kiedy to mogliśmy pochwalić się wzrostem na poziomie 4,8 proc. Ciekawe jest to, że głównym motorem tego sukcesu były nasze zakupy i odważni przedsiębiorcy, którzy postanowili nie tylko ciułać na bieżące przychody, ale też inwestować.
Jedliśmy, piliśmy i kupowaliśmy o 4,5% więcej niż w 2017 roku, a cały popyt krajowy zwiększyliśmy aż o 5,3%. Chętnie wydawaliśmy, bo nie było zbyt drogo, a my mieliśmy przeciętnie więcej keszu. Ceny dóbr konsumpcyjnych w 2018 nie rosły bowiem tak szybko jak w roku poprzednim, a przeciętne wynagrodzenie Polaków wzrosło o 5,4%, więc było za co kupować. Tylko ceny nieruchomości i transportu w minionym roku uderzyły Polaków mocniej po kieszeniach.
Lepiej niż u sąsiadów
Podobno nic tak nie cieszy jak to, że innym wiedzie się gorzej. Niesłusznie: światowy PKB wzrósł jedynie o 3,7%, czyli zdecydowanie mniej niż u nas i mniej niż w 2017 r. i powinniśmy się tym martwić. Cudów nie ma: spowolnienie gospodarcze, szczególnie to u naszych zachodnich sąsiadów, prędzej czy później dotrze do nas.
W Unii Europejskiej wzrost PKB w 2018 roku był mniejszy niż rok wcześniej – z 2,4% spadł do 2,1%. Eksperci twierdzą, że najbardziej zaszkodzi naszej gospodarce spowolnienie w Niemczech: ostatni kwartał 2018 roku Niemcy – po raz pierwszy od 4 lat! – zakończyli na minusie. Jeśli wyhamowanie ich PKB potwierdzi się w kolejnych kwartałach, to możemy się spodziewać spowolnienia i u nas. Zmiany możemy odczuć już w drugiej połowie tego roku.
fot. Kai Oberhausen