Elon Musk zbawia ludzkość, czy po prostu potrzebuje urlopu?

Być może Elon Musk jest fanem chińskiego sci-fi, być może czytał bestsellerowy Ciemny Las Cixin Liu. Tego nie wiemy. Wiemy za to, że jego najnowszy pomysł podłączenia ludzkiego mózgu do komputera i umożliwienia ludzkości telepatii wygląda jak inspiracja kosmitami z tej bestsellerowej powieści. Musk to wizjoner czy bardzo zmęczony szef firmy z bardzo słabymi wynikami? Nad odpowiedzią muszą bardzo intensywnie zastanawiać się inwestorzy, którzy powierzyli mu sporą kasę.

Neuralink ma być nowym produktem Elona Muska. Zapowiedział go co prawda w wywiadzie, podczas którego sztachnął się raz blantem, ale świat technologiczny zbyt dobrze zna Muska, żeby wątpić w to, że prezes Tesli przejdzie od słów do czynów. O tym, że biznes to dla robienie rzeczy ważnych udowodnił m.in. uparcie próbując wysłać w kosmos własnej produkcji rakietę Falcon Heavy. Po nieudanych próbach i szemraniach niedowiarków, udało się ją wysłać poza ziemską orbite i szybuje ona właśnie gdzieś w okolicach Marsa. To otworzyło nowy rozdział w wymyślonym przez fantastyków, a wdrażanym przez Muska szalonym pomyśle przesiedlenia części ludzkości na inną planetę lub przynajmniej umożliwienia nam takiej wycieczki.

Baza na Marsie. Fotografia pochodzi z prezentacji Elona Muska podczas 68. Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego

Mało kto wie, że inne eakiety wyprodukowane przez SpaceX, kosmiczną firmę Muska, latają w kosmos niemal co miesiąc, świadcząc komercyjne usługi dla NASA oraz rządowych programów kosmicznych USA i Australii m.in. współtworząc nawigację satelitarną nowej generacji czy  ambitny plan zbierania i przekazywania na Ziemię  danych pogodowych niemal w czasie rzeczywistym. SpaceX ma więc - obok wdrażania  nieco wystrzelonego w kosmos pomysłu międzyplanetarnych podróży - również stronę biznesową. A przemysł kosmiczny to poważny i na pewno przyszłościowy biznes.

Musk wybiera projekty, których horyzont czasowy jest bardzo odległy. Mają szansę zwrócić się po wielu latach prób, badań i nieuniknionych porażek. Czy jego inwestorzy będą mieli wystarczająco dużo cierpliwości? Na pewno zastanawiają się, czy ich  pupil to genialny, dalekowzroczny wizjoner biznesu i czarny koń technologii przyszłości, czy zwykły marzyciel?

Naiwniak, wizjoner, wariat
Podstawowym projektem biznesowym Muska pozostaje Tesla produkująca elektryczne samochody.  I to właśnie ona budzi najwięcej wątpliwości. Gdy Tesla powstawała  w 2003 roku pomysł elektrycznego samochodu ładowanego w gniazdku wydawał się tak odległy, że Musk twierdzi, że dawał firmie tylko 10 proc. szans na sukces. Ale rynek uwierzył w opowiadaną przez niego - już jako CEO firmy historię o nowoczesnej sieci elektrycznej, która zrewolucjonizuje branżę motoryzacyjną. Wartość firmy rosła w oczach, a wielu analityków chętnie wskazywało Teslę jako dobrą opcję  inwestycyjną.

Czarne chmury nad Teslą zbierały się od jakiegoś czasu, ale to początek 2018 roku wzbudził najwięcej wątpliwości do przyszłości biznesu Muska. Przede wszystkim - wyniki finansowe. Musk nie dowiózł prognozowanej liczby modeli S Tesli - w tym roku miał zacząć sprzedawać 5 tys.  tygodniowo, a w pierwszych trzech miesiącach roku udało mu się sprzedać  9,8 tys. samochodów. W marcu okazało się, że 123 tys. sedanów modelu S ma wadliwy system wspomagania kierownicy i wracaj na taśmę. Ceny akcji Tesli w marcu po raz pierwszy od roku spadły poniżej 300 dolarów za sztukę. Bilans jest taki, że Tesla nie zarobiła jeszcze ani grosza, a wydaje - jak policzył Bloomberg - ponad 6 tys. dolarów na minutę i poprzedni rok zamknęła z długiem w wysokości 10 miliardów dolarów.

Co na to Musk? Obiecuje, że Tesla zacznie zarabiać już w trzecim kwartale tego roku. I wykonuje coraz bardziej nerwowe i niepokojące ruchy. - Jego zachowanie źle wpływa na wizerunek marki (...) Wierzymy, że Tesla zasługuje na lepsze przywództwo - skomentował w CNN sytuację w firmie Romit Shah, analityk rynku, który do niedawna rekomendował swoim klientom akcje Tesli, a w ten wtorek po raz pierwszy przy nazwie firmy napisał  "No Longer Investable".

Bo problemy finansowe to niejedyne kłopoty Muska. Jeden z najbardziej znanych CEO na świecie tweetuje 15 razy dziennie. Zdarzają mu się niewybredne uwagi, jak ta, gdy jednego z nurków zaangażowanych w ewakuację drużyny chłopców z zatopionej na północy jaskini nazwał "pedo-guyem" tylko dlatego, że podważył on skutecznosć zaprojektowanej przez Muska łodzi, która miała uratować chłopców. To zaangażowanie Muska w coraz to nowe projekty zaczyna martwić i coraz bardziej wygląda na przykrywanie realnych problemów Tesli.

Człowiek konta maszyna
W gęstniejącej atmosferze pojawia się kolejny genialny (?) pomysł Muska: należąca do niego firma Neuralink ma w ciągu kilku miesięcy ogłosić produkt, który pomoże podłączyć człowieka do supermocy komputerów i sprawić, że jako superczłowiek będzie nie będzie musiał konkurować ze sztuczną inteligencją, a wykorzysta ją do swoich potrzeb. "Już teraz jesteśmy cyborgami" - stwierdził Elon Musk w podcaście "Joe Rogan Experience" i tłumaczył, że już dziś posiłkujemy się technologiami na przykład korzystając z wiedzy, do której dostęp dają nam na przykład nasze telefony. Musk chce po prostu skrócić drogę przesyłania danych z urządzeń do mózgu instalując w nim specjalne implanty. Implanty miałyby być odpowiednikiem wszystkich innych interfejsów (urządzeń, które pomagają połączyć ze sobą dwa inne urządzenia).

Takie bezpośrednie połączenie mogłoby, zgodnie z wizją Muska, odbywać się - niczym u pozaziemskich przybyszów z chińskiego sci-fi - pomiędzy mózgami poszczególnych osób. Nie musielibyśmy już ze sobą rozmawiać. Musk twierdzi, że stosowanie tej technologii stanie się możliwe w ciągu najbliższych 10 lat. Specjaliści od technologii  pod rękę ze specami od mózgu twierdzą jednak, że nie ma szans na tak szybkie wdrożenia. Wsadzenie w ludzki mózg implantu wymaga operacji medycznej, a urządzenia  lat testów i badań klinicznych zapewniających ich bezpieczeństwo (m.in. prób wykonywanych na zwierzętach).

Czy Musk po raz kolejny przestrzelił wyłącznie z terminem dowiezienia swojego superproduktu, czy kompletnie odkleił się od rzeczywistości i szybuje już po jakiejś kosmicznej orbicie? Dowiemy się jesienią 2028 roku. Do zobaczenia!


/
/artykul/5097/elon-musk-zbawi-ludzkosc-czy-potrzebuje-dluzszego-urlopu

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.